Plaża Orient na Saint Marten. Ładujemy się we dwoje i udajemy wraz z naszym przewodnikiem w kierunku Bikini Beach . Jest to jedna z najmodniejszych plaż na świecie wśród miłośników opalania w stroju protoplastów. Tam nie wchodzimy, bo brak zainteresowania tym punktem programu, udajemy się nieco dalej gdzie opalają się wszyscy pozostali. A tam gdzie pozostali suprajsik…przynajmniej dla moich konserwatywnych oczu i umysłu. Kilku chłopaków popija piwo i tuli się do siebie…hm…sorry wymiękam to nie dla mnie. Cóż skoro predysponuje się do bycia najbardziej liberalną na świecie to zobowiązuje. Poza tym przypominam o niesławnej Irmie z 2017 roku, autochtoni mówili, że ta plaża odbudowała się najszybciej chociaż łomot od huraganu dostała spory. Brakuje mnóstwa drzewostanu, ale bary i hoteliki odbudowane na glanc, natura potrzebuje nieco więcej czasu. Kilka minut które w wietrzny dzień udało się uchwycić, dronem nie sposób było latać bo majtało nim jak flagą na wietrze, szkoda sprzętu.
Z czego zapamiętam tę plażę oprócz odkrytych biustów w oddali? Mianowicie z tego jak wiele nazw krąży w necie. Jak wspominałem we wpisie z granicy francusko – holenderskiej Saint Marten to francuska część wyspy, holenderska nazywa się poprawnie Sint Maarten czyli po Niderlandzku. Idzie o to, że nawet Google poprawia wpis kiedy wpisujesz poprawną francuską nazwę i sugeruje ci holenderską, cóż. Orient Bay to francuska część wyspy poprawnie zwana Saint Marten czyli święty Marcin tożsama jak po holendersku, rzecz jednak w zapisie…śmieszne? Nie dla wszystkich, są tacy którym to nie na rękę. Po czym widoczna jest również różnica? Siadasz na plaży i…z tego pamiętam tę plażę…10 minut gaworzysz do Europy w cenie abonamentu, o czym pisałem tutaj. Zapraszam na półtora minutowy filmik z plaży w zatoce Orient.