Zawijamy do Portu w Belize City

Zawijamy do Portu w Belize City. Piąty dzień i dobijamy do tak pożądanego przez nas Belize. Już z programu rejsu widać symbol kotwicy, co oznacza, że do portu nie wejdziemy. W zasadzie port tylko dla małych katamaranów i łodzi, po prostu zatoka jest zbyt płytka. Dobijamy powolutku do kotwicowiska obok stojącego już na kotwicy Carnivala. Jest godzina 8 rano pakujemy się na katamaran do portu w Belize City. Co się rzuca w oczy, to nieprawdopodobny turkus zatoki? Już płynąc do miejsca postoju widać charakterystyczne wysepki Belize, które przypominają, iż są wystającymi częściami dawnego lądu, który został zatopiony. Jak wspomniałem płyniemy od naszego statku w kierunku portu i tutaj niespodzianka, nagle mniej więcej kilometr od portu kończy się turkus a zaczyna przechodzić to wszystko w kolor brunatny. Przypomina to wodę powodziową, serio dostaniesz odruchu zniesmaczenia jak to zobaczysz, czar Belize ze zdjęć pryska gwałtownie…Dalej płyniesz w niepewności, co jeszcze cię spotka. Wpływasz do portu, wiatr wieje straszny, na przystani splendor na każdym kroku. Kolorowe budynki portowe, kolorowe nadbrzeżne…po prostu Belize, ale ten kolor zatoki(sic!) Co jest? O co kaman? Szambo wybiło, czy rzeka Haulover wnosi tony mułu? W zasadzie do tego te tłuste plamy pływające po powierzchni wody. Wychodzisz i jest pięknie, kolorowo wzdłuż zabudowań portowych pierdyliard sklepów i stoisk i każdy tubylec nawija byś zaszedł do niego, bo ma przeceny 50%, ma owszem, ale podniesione, o co najmniej 50 do 1000% Nie daj się zwieźć nawijkom jakichkolwiek pajacyków włącznie z tymi, którzy pracują w BP. Jak sobie ich przypominam, kiedy wyjeżdżałem z nimi, to zastanawiałem się, skąd ta młodzież ledwo po studiach prowadząca fakultety ma tak wysokie przekonanie o słuszności swoich opinii? Ok suniemy dalej, kolorowo i niestety z niebywale głośną muzyką na molo, kocham muzykę ale na Boga, od tego wrzasku niekoniecznie utalentowanych muzyków ludzie uciekną miast słuchać. O tym co dalej w Belize City w kolejnym wpisie na który zapraszam. 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *