Spacer po George Town Wielki Kajman. Pierwsze co się rzuca w oczy to europejska zabudowa, owszem kolonialna ale już nieco dalej nowoczesne budynki banków oraz rządowe, zaś te kolonialne utrzymane na wysokim poziomie. Piękne ulice, przede wszystkim czysto…jakie pytanie dostaję od żony po kilku minutach spaceru? Czy w tym kraju przeważają postkolonialni potomkowie czy Latynosi? Wiadomo skąd pytanie, jest czysto i na każdym kroku zadbane. Trzeba dodać, że naganiaczy prawie nie było, może z powodu tego, że najpierw przypłynął wycieczkowiec Norwegian….a może jest ich tutaj niewielu. Dość dodać, że nikt nas nie zaczepiał i spacerkiem dotarliśmy pod Heroes Square przy 12 Albert Panton St. to znaczy prostopadłej do portu ulicy. „Plac Bohaterów” w Georgetown, to ładnie utrzymany placyk z fontanną, pomnikami, posągami, oraz jednym bardzo ciekawym uhonorowującym kobiety. Obok ściana z płytami grafitowymi z osią czasu, która wyznaczają niektóre z kamieni milowych w rozwoju Kajmanów. Obok Ściana Honoru, która wymienia nazwiska 500 Kajmańczyków, którzy w różnym czasie przyczynili się do rozwoju Kajmanów. Wokół placu znajduje się kilka ważnych obiektów publicznych, w tym Budynek Zgromadzenia Ustawodawczego, Wieża Zegarowa, Biblioteka Publiczna i Urząd Pocztowy. Cóż tyle skweru, idziemy dalej zataczając koło w kierunku morza, czyli strony od której doszliśmy tutaj.
Robimy jakieś 300 metrów równoległa do morza ulicą i widzimy zatrzymuje się busik z napisem public. Wsiadamy do niego ponieważ podbiegamy miły kierowca czeka chwilę na nas. Pytamy gdzie jedzie i śmigamy z nim w dalszą drogę. Płacimy za kurs opłatę 2,5$ bo tyle kosztuje public bus obojętnie jak daleko jedziesz. Proszę o zatrzymanie przy plaży 7 mile, a konkretnie przy publicznym wejściu. Ten przymiotnik „publiczny” jest ważny, bo luksusowe hotele zabudowały się szczelnie i pomimo, że plaże są publiczne to dojść do nich prawie nie sposób. O tym napisze w kolejnym wpisie bo to temat długi na siedem mil.